sobota, 28 maja 2016

Rozdział 4 "My lone ear Pressed against the walls of your world"

Ta dziewczyna mnie wykończy... 
Widząc Laurę w czarnej, obcisłej sukience kończącej się tuż nad kolanem, przeklną w myślach, że jadą właśnie na kolację z jego rodzicami.
-Twoje wlepianie we mnie wzroku jest mało subtelne- powiedziała ostro, wsiadając do czarnego Audi blondyna.
Sam usiadł na miejscu kierowcy i przekręcił kluczyk w stacyjce.
-A to moja wina? Raczej nie kazałem ci się tak ubierać- powiedział jeszcze raz przejeżdżając wzrokiem po jej długich nogach.
-Chyba nie ja mam wpływ na to co masz w bokserkach- odpowiedziała.
-Masz większy wpływ niż ci się wydaje- zaśmiał się.
-Zboczeniec.
-To ty zaczęłaś mówić o moich bokserkach- powiedział próbując zwrócić tok myślenia na inne tory. Dobrze by było dojechać tam jeszcze w dobrym stanie. 

Dojechali do restauracji, gdzie czekali już na nich państwo Lynch. Była to jedna z restauracji o większej ilości gwiazdek, a co za tym idzie wyższych cen. Trudno powiedzieć, żeby Laura nie czuła się w tej sytuacje nie nieswojo, nie była biedna, ale mimo to zawsze było jej bliżej do Mc'Donalda.
Rodziców Ross'a nie trudno było rozpoznać, mimo to Laura nadal zastanawiała się czy to naturalny blond czy jednak używa tej samej farby co jego mama.
Ross przywitał ją całując ją w policzek, ojca uściskiem dłoni po czym przedstawił im swoją nową asystentkę.
-I jak Ci się pracuje z Rossem?- zapytała pani Lynch
-Wiemy, że nie ma łatwego charakteru, ale to dobry chłopak- dodał Mark, a Laura miała ochotę wybuchnąć śmiechem.
Dobry chłopak? 
-Tak, Pan Ross miewa różne nastroje, ale jestem bardzo zadowolona z pracy z nim- powiedziała najbardziej poważnie jak umiała i posłała chłopakowi sztuczny uśmiech.
-Słyszeliśmy, że studiowałaś prawo.
-Tak, ale musiałam przerwać ze względu na przyjazd tutaj, Urodziłam się w Tennessee.
-Jeśli tylko chcesz możesz wrócić na studia. Znamy świetną uczelnię, na której studiował Ross- powiedziała uśmiechnięta Stormie
-Ross studiował? Nic mi nie mówił- zdziwiła się Laura
-To zapewne dlatego, że Ross nie lubi o sobie opowiadać i jest czasem nieśmiały w stosunku do kobiet- zaśmiała się Stormie. Jednak nie ona jedyna, bo Laura już nie wytrzymując zaczęła śmiać się na głos zwracając przy tym uwagę ludzi siedzących przy sąsiednich stolikach.
Oni chyba w ogóle nie znają swojego syna.
-He...hehe, Laura jest taką pozytywną osobą- powiedział wykrzywiając usta w coś na kształt uśmiechu.-Czasem nawet aż za pozytywną. 



-Jak mogłaś to zrobić, jesteś okropna!- powiedział kiedy oboje wyszli na parking za restauracją. Na dworze było już ciemno, tylko niebo ze swoimi gwiazdami i księżycem przejawiało jakieś cech życia.
Odwrócił się w jej stronę i zobaczył jak zakrywa twarz dłońmi śmiejąc się bezgłośnie.
-Nieśmiały w stosunku do kobiet? Co ty im na wmawiałeś?- zapytała łapiąc powietrze i machając rękami tak jak wtedy kiedy człowiekowi robi się gorąco.
-Jakoś ci to pomaga jak tak machasz?- zaśmiał się patrząc na dziewczynę,-Skądś musiałem mieć pieniądze na studia...
-Każdą asystentkę im przedstawiałeś?-zapytała odrobinę się uspokajając. 
-Nie, tylko Ciebie. Bo ty... raczej zostaniesz ze mną na dłużej.
-W to nie wątpię, nie zamierzam Cię..
-Walić po twarzy segregatorem? Tak, tego raczej nie zaleca się robić w stosunku do swojego przełożonego- powiedział przez co Laura dostała jeszcze większego ataku śmiechu, tym razem zakłócając ciszę nocną.

Otworzył przed nią drzwi do samochodu, ale brunetka zamiast wsiąść do środka zatrzymała się przed nim, żeby spojrzeć mu w oczy.
-Wow... chyba pierwszy raz, rozmawiamy normalnie.
-Jeśli można to nazwać "normalnie". Nie wiem jak tobie, mi to odpowiada.
Uśmiechnęła się niepewnie po czym usiadła na miejscu pasażera. 

Laura obawiając się tego, że między nimi zapadnie niezręczna cisza pochyliła się do przodu, żeby włączyć radio. Z głośników wydobyła się piosenka Beyonce.
-Beyonce? 
-Myśl co chcesz, jest najlepsza. 
-Bo ma szerokie biodra?
-Bo jej piosenki jakoś do mnie przemawiają. Wszyscy widzą w niej tylko sławę, ja chyba potrafię dostrzec to jaka jest, jakie są jej piosenki. Zawsze największą uwagę zwracam na tekst, u niej zawsze jest taki głęboki...
-Niczym rów mariański- prychnęła.-All the single ladies, też?-zapytała na co Ross przełączył na następną piosenkę tym samym sprawiając, że w samochodzie rozeszła się melodia wcześniej wspomnianej piosenki. 
-Tylko proszę, nie próbuj śpiewać. Może macie podobne parcie na szkło, ale wątpię, żeby cokolwiek więcej.
-Szkoda, a miałem taką propozycję. Ja śpiewam ty tańczysz- powiedział i wyszczerzył się w stronę dziewczyny. 
-A już myślałam, że wytrzymasz dłużej bez seksistowskich odzywek...
-To chyba powinienem nadrobić kilka ostatnich godzin... Musisz być Kopciuszkiem, bo już widzę jak ta sukienka znika o północy.

Kiedy podjechał pod jej mieszkanie, żałował, że nie pojechał okrężną drogą, albo chociaż nie udał, że po ciemku zgubił drogę. Nie chciał, żeby teraz tak po prostu wysiadła zostawiając go samego, coś takiego byłoby jak wylanie na niego kubła zimnej wody, oderwanie od najciekawszej książki jaką w życiu czytał. 
-Nie idź.



 Wróciłam po 7 miesiącach :') Weszłam na tego bloga wczoraj od tak, zobaczyłam te 56 komentarzy 'o' 
Tu są dopiero 3 rozdziały xd Wzruszyliście mnie :') Nwm czy jeszcze ktokolwiek pamięta o moim blogu, ale jeśli tak to piszcie co uważacie o rozdziale. Nie spałam, żeby go napisać :D

czwartek, 19 listopada 2015

Rozdział 3 "When I think of you some time And I want to spend some time with you Just the two of us."

  Ross i Calum siedzieli w swoim ulubionym klubie i popijali drinki. Rudzielec z rozmarzoną miną wpatrywał się w bliżej nieokreśloną przestrzeń, jedną ręką podpierał brodę a drugą bawił się słomką. Ross za to patrzył na niego z pytającą miną.
-Dobrze się czujesz?-zapytał blondyn.
-Mówiłeś coś?
-Pytałem na jakiej planecie jesteś.
-Crystal...- powiedział melodyjnie.
-Odpuść sobie... to suka.- stwierdził opierając się wygodnie o oparcie kanapy.
-Nie mów tak o niej! Po prostu twardo stąpa po ziemi, nie widzę powodu, żeby upodabniać ją do jakiegoś kundla...
-Nawet nie wie, że istniejesz...- zaczął się śmiać.
-I z czego rżysz?! Ty tylko obracasz te dupy i co z tego masz!?- zapytał Calum.
-Dobrą zabawę-powiedział roześmiany Ross.
-A gdzie miłość?!
-Jaka miłość!? To nie dla mnie. Widzisz mnie w roli tatusia czy wiernego małżonka?!
-Ale wiesz jak to mówią miłość i sraczka przychodzą znienacka-powiedział i wstał ze swojego miejsca- Nie znasz dnia ani godziny-poklepał go po ramieniu po czym wyszedł z klubu dostawiając zdezorientowanego Rossa samego.

Laura właśnie jechała do pracy. Cały czas rozmyślała, że będzie musiała widzieć się z Lynchem. Nie polubiła go. Uważa się za pępek świata i myśli, że każde dziewczyna będzie jego.
 Będę musiała go jakoś ścierpieć...
 Kiedy wyszła z windy na 10 piętrze zauważyła, że przy recepcji razem z Alice stoi wysoki brunet w garniturze. Seth gdy tylko zobaczył Laurę ułożył sobie w głowie cały plan działania. Tu nie chodziło o miłość tylko o to, że razem dobrze by się prezentowali i był by z nią dobra zabawa. Dziewczyna podeszła do nich i się przywitała
-Cześć, Laura.
-Hej- powiedziała pewnie.
-Wreszcie się spotykamy. Przepraszam, że sam nie oprowadziłem cię po firmie.
-Nie ma sprawy, rozumiem, że miałeś dużo pracy. Pewnie musisz dużo nadrabiać, Pan Ross raczej nie jest z typu pracoholików.
-Tak. Widzę, że zdążyłaś już go dobrze poznać- zaśmiał się.-Może dałabyś się wyciągnąć gdzieś po pracy?
-Na randkę?- zapytała niepewnie.
-Zaproponowałbym przyjacielskie spotkanie, ale skoro tak- zaśmiał się.
-Przepraszam, to nie musi być randka, jeśli nie chcesz...- zmieszała się, a jej policzki delikatnie się zaróżowiły jak zawsze w takich sytuacjach.
-Będę na Ciebie czekał po pracy- powiedział i po zabraniu teczki z blatu ruszył do swojego gabinetu. -Do zobaczenia na randce- rzucił odwracając się. Laura za to niechętnie powędrowała do biura, które dzieliła z Lynchem. Jak zwykle niosła dla niego kawę ze Starbucksa i siłą woli powstrzymywała się, żeby czegoś do niej nie dosypać... albo przynajmniej napluć.

 -Dzieńdobry.- powiedział, kiedy zobaczył ją w drzwiach.- Myślałem, że piękniejsza już nie będziesz, a jednak dziś wyglądasz zjawiskowo -powiedział i odsłonił rządek swoich białych ząbków. Laura po raz kolejny lekko się zarumieniła, ale szybko spuściła głowę żeby nie było tego widać. Nic nie odpowiedziała tylko zajęła się swoją pracą. Po chwili do biura weszła jak zwykle rozpromieniona Alice.
 -Pan Seth prosi do swojego biura-zwróciła się do Rossa i wyszła. Blondyn podniósł się z fotela i również wyszedł z pomieszczenia. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi Laura odetchnęła z ulgą, że chociaż na chwilę się go pozbyła.
Ross wszedł do biura Seth'a i rozsiadł się w fotelu
-Czego chcesz?-spytał i zaczął bawić się kostką rubika.
-Chciałem ci powiedzieć, że umówiłem się już z Laurą, a podobno taka niedostępna
-I co myślisz, że od razu wskoczy ci do łóżka?!
-Może nie od razu, ale niebawem na pewno.
-Dobra, daje ci dwa tygodnie-oznajmił Lynch i odłożył zabawkę
-Zakładzik?! Okej, czemu nie. To o co się zakładamy?
-Jak się z nią prześpisz to dostaniesz podwójną pensję, a jak nie to idziemy do Energy i fundujesz mi imprezę -powiedział z chytrym uśmieszkiem Ross.
-Okey, stoi-podali sobie ręce i Ross upuścił biuro z uśmiechem na twarzy

-Tęskniłaś za mną kicia?-spytał kiedy tylko wszedł do biura
-Chyba w twoich snach-dziewczyna posłała mu chłodne spojrzenie i wróciła do swojej pracy.

 Seth już czekał na Laurę przy wyjściu. Dzisiaj to miał być tylko spacer nie chciał żeby pomyślała, że jest taki jak Ross.
-Już jestem, możemy iść-oznajmiła szatynka zapinając swoją torebkę.Spacerowali po Nowym Jorku w bardzo dobrych humorach.Nawet na chwilę nie nastawała niezręczna cisza, ciągle rozmawiali.  Mieli podobne poczucie humoru i świetnie się rozumieli, mimo tego, że znają się od niedawna. Laura bardzo polubiła Seth'a, ale nie wiedziała jeszcze jakie są jego zamiary.
-I jak pracuje ci się z Rossem?-zapytał.
-Wiesz on jest bardzo specyficzny i......to prawda z tymi asystentkami? Każda skończyła tak samo? -spytała prosto z mostu a brunet się zaśmiał
-Zabrzmiało to jakby co najmniej wszystkie mordował, wieszał na barierce balkonu ze swojego biura i gwałcił. W jego wypadku w dokładnie takiej kolejności...  A tak na serio... to on już taki jest, przynajmniej możesz mieć gwarancję, że Cię nie wyleje. Ambicja by mu na to nie pozwoliła. No chyba, że ci się podoba?-podniósł jedną brew do góry
-Ross!? Chyba sobie żartujesz! Nie miałabym z kim pójść do łóżka, tylko z gościem, którego mam serdecznie dość od pierwszego wejrzenia. -powiedziała ostro po czym spojrzała na wyświetlacz swojego iPhona. Robiło się już późno, a ona miała się spotkać jeszcze z Maią -Dziękuje za dzisiejsze popołudnie, było bardzo miło, ale niestety umówiłam się z koleżanką i muszę już iść.
-To była dla mnie sama przyjemność. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś to powtórzymy?-uśmiechną się do niej i pocałował w policzek
-Z miłą chęcią, a teraz muszę już iść. Pa!- pomachała mu jeszcze na pożegnanie i ruszyła do kawiarni Our Corner gdzie umówiła się z Maią.
 Od razu gdy weszła do środka czerwony płaszcz jej przyjaciółki wrzucił jej się w oczy. O dziwo to Maia zaproponowała spotkanie. Była osobą, która nie lubi przyznawać się do błędów a konflikty omija szerokim łukiem o czym Laura doskonale wiedziała.
-Hej- powiedziały do siebie. Maia z odruchu chciała przytulić przyjaciółkę, ale kiedy te nie zrobiła ani kroku w jej kierunku opuściła ręce.
-No chodź tu, idiotko- powiedziała niby z sarkazmem i przytuliła Maię...


Ross dziś w wyjątkowo dobrym humorze udał się do pracy. Nie miał pojęcia jaki był tego powód. Przechodząc koło recepcji rzucił tylko szybkie "Dzieńdobry" i udał się do swojego biura, gdzie zastał bardzo ciekawy obrazek. Laura i Seth śmiali się w najlepsze nie zwracając w ogóle uwagi na Rossa który właśnie wszedł-Przepraszam przeszkadzam państwu?!-powiedział z ironią i zajął swoje miejsce
-To ja już pójdę, spotkamy się później-powiedział Seth i szybko opuścił pomieszczenie
-Na prawdę Seth?! No to sobie wybrałaś-powiedział patrząc w papiery
-A coś ci nie pasuje!? To jest moje życie i moje sprawy!-powiedziała spoglądając na blondyna.
-No bo wiesz, Seth......a zresztą nieważne. Niebawem sama się przekonasz- powiedział z uśmiechem i wygodnie rozłożył się na fotelu. Ross nie chciał żeby Seth wygrał ten zakład. -Mam nadzieje, że nie masz jeszcze planów na weekend-zwrócił się do niej po chwili.
-Może mam, może nie. Nie widzę powodu dla którego miałabym panu o tym mówić.
-Idziemy na kolację kotku - oznajmił z uśmiechem nie zwracając uwagi na to co powiedziała do niego wcześniej.
-Co!? Na kolacje!? Że z tobą!?-spytała zdziwiona
-To ciekawe, że w ciągu jednej minuty potrafisz zwrócić się do mnie na pan a zaraz potem tak po prostu przejść na ty. Wracając, ze mną i z moimi rodzicami. W końcu muszą poznać moją nową uroczą pracownicę-powiedział z uśmiechem
-Powiem ci szczerze, że mi się to nie uśmiecha, szczególne w twoim towarzystwie
-A myślisz, że mi się uśmiecha? Myślisz, że nie mam ciekawszych zajęć na niedzielne popołudnie jak obiadek z rodzicami?!
-Domyślam się jakie to ciekawe zajęcia na ciebie czekają-powiedziała i stanęła przy półce szukając odpowiedniego segregatora.
-A co zazdrościsz?!-usłyszała jego głos tuż za sobą i poczuła jak jego ręce wędrują na jej talię. Lekko się wzdrygnęła gdy poczuła jego dotyk
-Raczej nie mam czego zazdrościć bo wiesz jak to mówią krowa co dużo ryczy mało mleka daje -powiedziała i szybko wyrwała się z jego objęcia po czym wróciła do swojej pracy
-Jeszcze zmienisz zdanie co do mnie, uwierz-powiedział i również zajął się swoją pracą.
-Nie wiem jak Maia może się z tobą przyjaźnić?!
-Ty znasz Maie?!-spytał zdziwiony
-Tak się składa, że to też moja przyjaciółka i nie wiem jak może przyjaźnić się z takim idiotą jak ty?
-A ja nie wiem jak może przyjaźnić się z taką cyniczną babą jak ty?!-w tym momencie Laura nie wytrzymała i przywaliła mu segregatorem, którym dostał prosto w jego piękną twarzyczkę
-Ałł pogięło cię?!-krzyknął trzymając się za obolały policzek
-Nie, nie pogięło i uważaj na to co mówisz bo następnym razem możesz dostać w bardziej czułe miejsce!-powiedziała ostro i wróciła do swojej pracy.


        Jak widzicie na blogu pojawił się nowy szablon ^^
Podoba się? Czy to, że tekst jest z prawej strony nie utrudnia czytania??

      Przepraszam za długą nie obecność, ale najpierw  zielona sql, potem milion sprawdzianów do napisania a w dodatku zaliczyłam ostre zderzenie z podłogą i wstrząs mózgu... :/ Powiem (napiszę?) tak, ludzi, którzy mają zapędy psychopatyczne się nie łaskocze, Amen.

sobota, 10 października 2015

LBA

 Nominacja od EmiDelly R5er
1. Jakie jest twoje największe marzenie?
Chodzić do szkoły.... nie zabijajcie mnie za to xD W te wakacje moi rodzice chcieli wypisać mnie ze sgl i... nwm jak to napisać... wprowadzić nauczanie domowe? Udało mi się zostać, teraz się modlę, żeby na drugi rok nie mieli takiego samego pomysłu.  Siedzenie miesiącami w domu to chyba mój największy koszmar.
2. Jakie cztery rzeczy zabrałabyś na bezludną wyspę?
Lodówkę, beatbox, ptasie mleczko i... Ross'a Lyncha. Więcej mi do życia nie potrzeba.
3. Ulubiona pora roku?
    Zima <3
4. Masz jakieś życiowe motto? Jeśli tak to jakie?
    YOLO
5. Czy byłaś zakochana? Jeśli tak to czy było to odwzajemnione uczucie?
    Byłam. Byłam wczoraj, jestem dzisiaj, będę jutro. Nie mam pojęcia, zatrzymałam się na fazie ryczenia i wpierdalania słodyczy.
6. Ulubiona książka?
    "Fangirl" (każdy kto pisze ff powinien przeczytać)
7. Piosenka, która poprawia ci nastrój?
    "Ain't nobody", nowa wersja i ta oryginalna.
8. Ulubione zwierzę i dlaczego?
Koty, niewymagające, nie chodzą na spacery, same się myją, gdybym dostała inne zwierze już by pewnie dawno zdechło.
9. Jaki masz znak zodiaku?
Koziorożec... jak Jezus, hyhy.
10. Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia swojej historii na blogu?
Moje przeżycia, piosenki, książki, filmy, artykuły, jedzenie. Everything.
11. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
Żoną Ross'a :3
Okay...
Chcę pisać książki, ewentualnie... ZOSTAĆ FOTOMODELKĄ, ALE CIIII....to tylko takie dziecięce marzenia XD 


Od Ani Fanki

1 Jak długo prowadzisz bloga? (tzn. odkąd jesteś na bloggerze)
Bloga prowadzę od lipca, ale na bloggerze jestem już znacznie dłużej. Byłam jedną z tych osób, która czytała, ale nigdy nie komentowała. Postanowiłam, że założę konto i sama spróbuję stworzyć coś własnego.
2 Czy masz swój ulubiony serial? Jaki?
Dr. House, oglądany przeze mnie w kółko i w kółko i znowu :D
3 Co myślisz o LBA?
Good idea. Czuję się trochę jak przy udzielaniu wywiadu ^^ 
4 Należysz do R5Family?
  No a jak ty to sobie inaczej wyobrażasz? ^v^
5 Ile blogów miałaś?
 Trzy. Na jednym pisałam o wszystkim, chociaż myślą przewodnią były DIY. Drugim blogiem jest właśnie A little bit of love... . Trzecim jest mój osobisty pamiętnik, gdzie niczym Violetta opisuję niespełnioną miłość do swojego sąsiada.
6 Co inspiruje cię do tworzenia, pisania?
Moje przeżycia, piosenki, książki, filmy, artykuły, jedzenie. Everything.
7 Masz hobby?
A czy ktoś go nie ma? Tańczę, piszę, czasami rysuję.
8 Umiesz grać na jakimś instrumencie? Jakim?
Próbowałam na fortepianie, ale mam antyzdolność do wszystkiego związanego ze słowem "muzyka".
9 Ulubiony aktor i aktorka.
Nie potrafię wybrać jednego 'o' Johnny Depp, Hugh Laurie, śp. Heath Ledger, Laura Marano (żeby nie było ;)), Shailene Woodley.
10 Co myślisz Rydellington?
Czekam na ślub.
11 Twoja ulubiona książka, dlaczego?
Nie potrafię wybrać jednej. Wcześniej napisałam, że jest to "Fangirl", tym razem napiszę, że "Trylogia Czasu". Przeczytałam w jeden tydzień, jedyne czego mogę się przyczepić to to, że nie mam pojęcia jak z tak fantastycznej książki można stworzyć tak nudny, beznadziejny i przewidywalny film.

Moje pytania:
1. Skąd pomysł na tworzenie bloga?
2. Ulubiony film/książka?
3. Jakie masz hobby?
4. Jakiej muzyki słuchasz?
5. Byłaś kiedyś zakochana?
6. Ulubione słodycze?
7. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
8. Kim chcesz zostać w przyszłości?
9. Jeśli mogłabyś teraz kogoś przytulić, kto by to był?
10. Gdyby można było posiąść magiczną moc, co chciałabyś móc robić?
11. Masz/Chciałabyś mieć tatuaż? Jeśli tak to jaki i gdzie?

Nominuję:
1. Isabelle Grace
2. Aria Lynch
3. Tinsley
4. Pinni Pay
5. Verini
6. I
7. każdego
8. kto
9. chce
10. odpowiedzieć na
11. moje pytania ;)


Na koniec chciałam również przeprosić za błędy ortograficzne, które popełniam jak wspomniała już jedna z blogerek. Jeśli to jakkolwiek mnie tłumaczy to przyznam, że mam dość poważną  dysleksję i brak czasu na sprawdzanie każdego słowa w słowniku.





 Gdzie ja wtedy byłam!?

środa, 23 września 2015

Rozdział 2 "I'm a lightweigth and I know it. Cause after the first time, I was falling."

    W jednym z tysięcy mieszkań Manhattanu blondyn z bólem otworzył swoje zaspane oczy. Skierował wzrok na budzik szarpiący się na nocnej szafce przy łóżku. Wyłączył go zirytowany ciągłym wyciem i rozejrzał się po pokoju. Fioletowe ściany, białe, postarzane meble i plakat Luka Hammings'a nad jego głową upewniły go w tym, że to stanowczo, nie był jego pokój.

Przespałem się z trzynastolatką? 

W całym domu nikogo nie było z czego Ross był zadowolony. Wolał nie przechodzić przez wymienianie się numerami i słuchaniem dziewczyny, którą przecież... widzi pierwszy raz w życiu. Tak więc po ubraniu się wyszedł ignorując karteczkę przyklejoną na drzwi - "Zapisałam Ci mój numer w telefonie. Xoxo- Britney" i pojechał do pracy.



-Przepraszam za spóźnienie, ale wypadło mi coś ważnego- powiedział wchodząc do swojego gabinetu.
-Rozumiem. Ja też nie lubię wstawać w poniedziałek rano po udanej imprezie- skomentowała Laura.
-Czyli widzę, że Alice już ci o mnie opowiadała - Marano tylko się uśmiechnęła, a Ross zajął miejsce w fotelu za biurkiem.
-Rozumiem, że mogła się Pani stresować pierwszego dnia... ale może jednak opowiesz mi coś o sobie? Zatrudniłem zupełnie obcą osobę, mam nadzieję, że utwierdzisz mnie w przekonaniu, że to nie był błąd.
Laura usiadła na krześle przed jego biurkiem i rozpoczęła dyktować swoje CV, które pamiętała jeszcze sprzed czasu kiedy to jej była praca doszczętnie spłonęła.
Skończyła swoją wypowiedź licząc w duchu, że tyle wystarczy i będzie mogła już zejść z linii jego oczu. On za to przechylił wzrok gdzieś w bliżej nieokreśloną przestrzeń i przez chwilę się nad czymś zastanawiał.
 Laura korzystając z chwili przyglądała się jego idealnym rysom i śnieżnobiałym zębom, którymi przegryzał opuszkę kciuka. Był taki przystojny. Zdecydowanie zbyt łatwo można się w nim zakochać.
 Właśnie o tym myślała Laura, kiedy wpadła na pomysł, żeby przejąć pałeczkę. Raz kozie śmierć.
-A ty? Znaczy... a Pan? Pan mi coś o sobie... opowie?- zapytała niepewnie tym samym wywołując na twarzy blondyna zalotny uśmiech.
-Dobrze, a więc zacznijmy od tego, że nienawidzę tej roboty i wszystkiego co związane jest ze słowem "praca". Wiem już jakie masz najpewniej o mnie zdanie, ale i tak jest pewny, że pod tym spojrzeniem brązowych oczu kryje się coś więcej.
-To znaczy?
-To znaczy, że jestem przekonany, że na mnie lecisz- powiedział z uśmieszkiem a Laura przeszyła go wzrokiem.
-Wybacz kotku, ale nie każda musi na ciebie lecieć i ja właśnie do nich należę- powiedziała ostro.
Czemu ja się w ogóle odzywam? 
-No to chyba jesteś pierwsza- puścił do niej oko po czym podał jakieś papiery.- To jest twoja praca na najbliższy tydzień.

Kiedy Laura wzięła się do pracy Ross bez słowa wyszedł z pomieszczenia kierując się do gabinetu Seth'a. Wszedł do pokoju bez pytania gdzie zastał kumpla przeglądającego jakieś zdjęcia na Fecebook'u.


-Siema, stary. Jak po imprezie?- zapytał nie odwracając się od komputera.

No nie wierzę... Czy on nie wyczuwa hierarchii panującej w firmie? 

-Jakiej imprezie? A tej... Daj spokój. Musisz lepiej poznać moją prawą rękę- powiedział i oparł się o jego biurko.
-Przecież już ją znam.
-Wiem, i nie wierzę, że chciałeś ją przydzielić do dezynsekcji kibli.
-A co? Niezła? Wiesz... niby wróciłem do Emily...- zaczął Seth.
-Niezła i zadziorna, w sam raz dla Ciebie- przerwał mu.
-...ale akurat wyjechała na miesiąc. Ty nie startujesz?- dokończył.
-Nie, wiesz, że ja lubię szybkie i łatwe laski. Poza tym znudziłem się szukaniem nowej asystentki co tydzień- zaśmiał się Ross.
-No to okay, będę miał pole do popisu - Seth uśmiechnął się do siebie i powrócił do swojej "pracy" a Ross do Laury. Rozsiadł się na wygodnej sofie i otworzył laptopa. Próbował skupić się na tym co miał przed sobą, ale jego wzrok ciągle kierował się w stronę dziewczyny. Patrzył na jej piękne długie nogi, które tuż przed kolanem zasłaniała czarna spódniczka. Jej ciemne włosy delikatnie falowały przy ruchach jej ciała. Doskonale widział jej koronkowy stanik pod przeźroczystą bluzkę i już zaczął wyobrażać ją sobie w samej bieliźnie.
-Musisz się tak na mnie patrzeć!? To denerwujące - zwróciła się do niego co spowodowało przerwanie jego fantazji.
-Co ja na to poradzę, że tak pięknej kobiety jeszcze nie widziałem.
-Daruj sobie te słabe teksty- powiedziała i wyszła z gabinetu na zasłużoną przerwę.
Obok redakcji znajdowała się mała kawiarenka. Laura zawsze przechodziła koło niej kiedy szła i wracała z pracy. Dzisiejszego ranka zdążyła się przekonać, że właśnie w niej Maia znalazła nową pracę. Równie szybko, jak ona. Może byłaby pod wrażeniem, ale znała swoją przyjaciółkę i wiedziała, że dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Widziała ją wtedy przez szybę, jak podawała jakiemuś mężczyźnie filiżankę kawy. Ciągnęło ją, żeby wejść tam i przywitać się ze starą przyjaciółką. Tęskniła za nią, mimo, że od owego incydentu z łosiem minął zaledwie tydzień. Nie była na to gotowa, nadal nie jest.  Stanęła ponownie przed szybą, żeby sprawdzić, czy dziewczyna jest w środku. Kiedy stwierdziła, że skończyła już swoją pracę weszła do środka i zamówiła sałatkę.

 Wróciła do gabinetu, gdzie ku jej zdziwieniu jeszcze przed chwilą podrywający ją mężczyzna pogrążony był  w rozmowie z jakąś kobietą. W pokoju unosił się zapach drogich perfum. Laura miała teraz przed sobą prawdziwy ideał kobiety, ikonę perfekcyjności i stylu. Dziewczyna miała około metr dziewięćdziesiąt wzrostu, przy czym Laura nie sięgała jej pewnie nawet do ramienia. Miała na sobie dość mocny makijaż, włosy związane w koka, który jak widać był dziełem mistrza. Ubrana była, jakby przed chwilą zeszła z wybiegu D&G. Brunetka poczuła się jak w podstawówce, ubrana w czarną spódniczkę i białą koszulę. Brakowało jej jedynie marynarskiego kołnierzyka (powiedźcie, że nie tylko ja musiałam to nosić...-od aut.)Nieznajoma przyjrzała się Laurze krytycznym wzrokiem. Wygląd Marano nie zafascynował jej tak bardzo jak Laurę jej, bo już po chwili zwróciła się do Ross'a zmieniając język konwersacji na francuski.
Chciała zapewne w ten sposób porozmawiać z chłopakiem bez żadnych świadków. Dlatego też Laura bez zastanowienia usiadła przy swoim biurku i zaczęła pisać coś na komputerze udając, że w cale nie uczyła się francuskiego przez cztery lata na prywatnych lekcjach.
-Kim ona jest?- zapytała posługując się francuskim.
-Moją nową asystentką- odpowiedział jej.
-Błagam Cię... ubierz ją jakoś przyzwoiciej.
-Wygląda dobrze- zdziwił się. Według niego brunetka wyglądała bawet bardzo, bardzo dobrze. Inna sprawa, że przy Crystal, bo tak było jej na imię, wyglądała dość skromnie.
-Dobrze- prychnęła. -Pracuje w redakcji najbardziej prestiżowego magazynu modowego. Nigdy nie będzie wyglądać wystarczająco dobrze. Jest taka zwykła...-mówiła zanudzając Ross'a a brunetkę doprowadzając do czerwoności. -Ale to nie istotne. Ile już wytrzymała?
-To jej drugi dzień.
-O, no proszę. Czyli pobiła już Emmę, Jessicę...-zaczęła wyliczać.
-I Bridgit- dokończył blondyn. Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas, póki dziewczyna nie wstała z krzesła i skierowała się ku drzwiom.
-Kończę o piątej- przystanęła w drzwiach.
-U Ciebie czy u mnie?- zapytał wywołując tym samym zdziwienie na twarzy Laury. Kim ona była? Ciężko byłoby uwierzyć w to, że Ross ma dziewczynę a jak na dziwkę wyglądała zbyt... elegancko, drogo?
-Przyjedź przed siudmą- powiedziała i wyszła z pokoju.

-O siudmej... jak mniemam jesteście umuwieni  na dobranockę?- zapytała Lau zaraz po wyjściu Crystal z biura. Blondynowi opadła szczęka.
-Musimy omówić pewne sprawy dotyczące firmy- odpowiedział w końcu.
-Tak.. oczywiście- rzuciła z sarkazmem.
-A co? Zazdrosna?



                                                                   
                                                                   olaH
Jak tam pierwsze dni waka... łohoo... prawie to napisałam. Chciałoby się :D
 Ja już mam masę ocen do poprawy x.x
Dziękuję za komentarze ^^
Niby tacy nie śmiali w pierwszym rozdziale a jednak... cicha woda brzegi rwie ;)
Tylko czy nie za szybko? Jeszcze na początku rozdziału byli na per "Pan"/"Pani".
No nic...  

                                                                 !ap, aP

Theme by N. DAERE